Downhill znaczy w dół, ale uprawianie tej dyscypliny sportu trudno jest określić w kilku słowach – to wybuchowa mieszanka adrenaliny, smaku zagrożenia i kontaktu z naturą. To sport dla tych, którzy od roweru chcą więcej.
Rower – rama, dwa koła, dwa pedały, siodełko i kierownica. Konstrukcja prosta i od lat niezawodna. A jednak rower na przestrzeni czasu ewoluował. Dostosowując się do potrzeb tych, którzy na nim zasiadali. I tak oto po rowerach MTB przyszła jazda na młodszą i udoskonaloną ich generację – rowery do zadań specjalnych.Są one cięższe od rowerów MTB, ale tez nie używa się ich na długich dystansach. Niespecjalnie nadają się do jazdy, służą generalnie do zjazdów, ale za to jakich zjazdów! Ważą zwykle od 15 do nawet 20 kg (przypomnijmy, że rower MTB przy wadze 14 kg uważany jest już za stosunkowo ciężki). Ich geometria jest jednak zupełnie inna, mają też pełną amortyzację. Rowery do downhillu różnią się między sobą – także cenowo. Koszt takiego rumaka zaczyna się od 2.000 zł w górę.
Należy przy tym pamiętać, że ze względu na swoją specyfikę jest to sport bardzo urazowy, dlatego też do kosztów samego roweru (oraz kosztów jego konserwacji) należy dodać też cenę stroju rowerzysty (pospolicie zwanego „zbroją”). Bardzo ważny jest porządny kask, który chroni głowę. Najlepiej jeśli jest to kask pełny, z tzw. szczeną (ochrania szczękę przed urazami). Ważne są też ochraniacze na łokcie i kolana, specjalne rękawice, a także specjalne osłony na klatkę piersiową i plecy.Wyposażeni w taki sprzęt możemy śmiało wyruszyć na stok. Pasjonaci tego sportu najczęściej uczą się po prostu od siebie nawzajem. To bardzo ważne, aby znaleźć takiego przewodnika po downhillowym świecie, aby nauczyć się od niego prawidłowej techniki jazdy oraz zdać sobie sprawę z ewentualnych niebezpieczeństw, które czyhać mogą na nas na trasie.
Rowerami downhillowymi jeździ się zwykle po górach. Im bardziej strome zbocze, im więcej na nim różnego typu przeszkód w postaci naturalnych zagłębień terenu, przewróconych drzew, kamieni i wystających korzeni – tym lepiej. Jeśli na stokach brakuje atrakcji, downhillowcom zdarza się dobudowywać przeszkody w postaci hopek (nie jest to jednak działanie mile widziane – o takich przeszkodach wiedzą bowiem tylko ich budowniczowie, a co z pozostałymi użytkownikami tego typu terenów?). A co najważniejsze – downhillowcy jeżdżą na czas. Te wyścigi, nieraz karkołomne, wymagają od nich nie lada odwagi. Liczy się refleks oraz sprawność fizyczna.
Trzeba jednak przyznać, że jest to sport niezwykle widowiskowy, a wyczyny rowerzystów robią wrażenie na gapiach. Jeśli jednak przymierzasz się do uprawiania downhillu, nie szarżuj – zacznij spokojnie. Zanim zostaniesz mistrzem, musisz nauczyć się podstaw – i to Takie zjazdy zaczyna się zawsze od dokładnego sprawdzenia trasy zjazdu. Downhillowcy są odważni, ale nie ryzykują życia niepotrzebnie. Tor należy dobrze poznać, aby podczas zjazdu na pełnej prędkości nie zrobić sobie krzywdy.
Najistotniejszą umiejętnością, jaką należy opanować jest zręczne pokonywanie przeszkody. Pokonuje się ją w pięciu krokach, które (kiedy obserwuje się je z boku) są niczym jeden wielki krok, a może raczej – skok. Najazd (krok pierwszy) musi być bardzo dynamiczny – pod żadnym pozorem nie można się zatrzymywać przed przeszkodą! Równie dynamiczne musi być wybicie się (krok drugi) – szybki i mocny nacisk na pedały, kierownica do góry i… lot (czyli krok trzeci). Ręce i nogi wyprostowane, rower w poziomie (jeśli ustawisz się do lotu w pionie, spadniesz na tyle koło, a to nie pozwoli utrzymać Ci się na rowerze). Kolejne dwa kroki to lądowanie i opadanie. Tylko najlepszym udaje się wylądować z takiego wybicia na dwóch kołach. Nie przejmuj się pierwszym dzwonem (określenie na bardzo bliski kontakt z ziemią) – od tego zaczynali nawet mistrzowie. No i najważniejsze – aby uprawiać downhill wcale nie musisz mieszkać w górach. Choć za najlepsze miejscowości do uprawiania downhillu w Polsce uważane są Wisła i Szczyrk, to nawet nad morzem nie brakuje miejsc, gdzie ta dyscyplina sportu jest uprawiana.